Bono
Owczarek Australijski o umaszczeniu red merle. W wodzie pływa jak kaczka, za friesbee frunie w powietrze jak ptaszysko, uwielbia wszelkie miejsca gdzie wleźć się da, byle wysoko. Całą prawdę o nim mówi jego hodowlany przydomek FIREONICE. Na jednym biegunie spokój i cisza, na drugim śruba w tyłku i ogień w głowie… no i na koniec to, co najważniejsze… piłki, piłeczki, piłunie 🙂
Chester
Chester, jak przystało na borderka, w głowie najczęściej ma piłeczki, za którymi uwielbia biegać. 🙂
Jest psem delikatnym i wrażliwym. W domu zwany jest słodkim smutasem, lecz zdarzają mu się chwile szaleństwa.
Dzięki treningom ratowniczym nabrał pewności siebie, zaufania do obcych ludzi i chęci współpracy z człowiekiem.
Chips
Ely Way Blue Drem a na co dzień Chips.
Piękny błękitny border collie.
Kocha piłeczki, wodę i frisbee.
Chutney
Chutney, Border Collie o umaszczeniu blue merle z podpalaniami. Jaka maść, taki charakter, czyli temperament dorównujący imieniu (chutney – gęsty sos używany w kuchni indyjskiej. W smaku może się wahać od bardzo pikantnego do łagodnego, wręcz słodkiego).
Ulubione zajęcie: wszystko, co kończy się hasłem „Dobry pies!” Kocha koty i zielone piłeczki tenisowe 🙂
Filo
Filo, bord, który swoje imię zawdzięcza filozoficznemu usposobieniu, jakim obdarzyła go natura. Z racji gabarytów bywa nazywany Koniem, a Koń, jaki jest, każdy widzi 🙂 Amator jabłuszek, niezrealizowany zawodnik frisbee, uważny obserwator rzeczywistości.
Fiona
Biszkoptowy labrador, który tak naprawdę chce być czarny. Do zmiany swojego imagu najczęściej używa przeszkód wodnych o małym znaczeniu strategicznym. Uwielbia dzikie pogonie za piłeczką tenisową. Wśród wielu zdolności jakie posiada, najlepiej opanowaną jest wymyślanie nowych min poszkodowanego labka.
Jednak zdradza ją ogon, który u labradorów żyje swoim życiem. W chwilach wolnych od spania wytrwale ćwiczy podkradanie żywności najmłodszemu domownikowi. Ma również wrodzone zamiłowanie do porządku – jeżeli ktoś upuści jedzenie na podłogę, natychmiast się zjawia i pochłania je. Stąd jej przydomek „Inteligentna Sprzątaczka”.
Hela
Hela – niewypowiedzianie posłuszne, bardzo skromne i wrażliwe uosobienie spokoju rasy labrador. Do nielicznych jej wad należy brak połączenia kręgów ogonowych z kością krzyżową, sprzyjający niekontrolowanemu merdaniu ogonem w dowolnej sytuacji. Wybitna smakoszka. Ze smakołyków najbardziej ceni sobie… wszystko.
Niebywałe poczucie taktu nakazuje jej udawanie się na drzemki w miejsca odosobnione, by postronni nie padali zbyt często ofiarą głośnego chrapania. Ulubioną jej sztuczką jest „wstydź się”, być może dlatego, że w codziennych sytuacjach wstydzić musi się niezmiernie rzadko.
Last
Last Lion Black Energizer albo po prostu Last.
Dziewięcioletni border collie.
Kocha piłeczki, wodę i frisbee.
Meggie
Meggie jest psem sportowym. Z wielkim zaangażowaniem bierze udział w zawodach agility, flyball oraz ratownictwa wodnego. Ze względu na swoje umiłowanie do wszelkiego rodzaju homo sapiens uzyskała certyfikat psa dogoterapeutycznego.
Zawsze jest chętna do nauki, dzięki czemu zna wiele sztuczek, które wykorzystujemy podczas zajęć w przedszkolach i szkołach.
Meggie jest spełnieniem marzeń swojej przewodniczki.
Metaxa
Nobel
Nobel – wyżeł weimarski. Srebrzystoszary duch zlewający się z mrokiem, książę cienia, dumnie kroczy przez życie…
Otacza miłością dzieci moje własne i przysposobione 🙂 Kocha polowania, a ja kocham patrzeć gdy, w polu, budzi się w nim pasja,
Gdy biorę do ręki frisbee zapomina, że jest psem i 30 kg psa chce być 1 kg ptaszka 🙂
…imię odziedziczył po koniu wyścigowym – Noblemanie – karogniadym księciu i jak on, jest wielkim indywidualistą, za co go kocham
…cieszę się, że choć jeden z nich jest nadal ze mną…
Orest
Orest. Jego charakter najlepiej oddaje jego imię rodowodowe – Maximum Risk, zresztą jak przystało na Australijczyka o amerykańskim pochodzeniu żyjącego w Polsce. Źródło niespożytej energii, ADHD w czystej postaci – jeśli zauważycie, że grzecznie leży, to prawdopodobnie jest druga w nocy i wszyscy śpią. Posiada niewątpliwe talenty organizacyjne – jeżeli mu nie dać roboty, to sam ją sobie znajdzie.
Swoje łobuzerstwo tuszuje ciapatą urodą. Certyfikowany ratownik, miłośnik frisbee, amator wody, niestrudzony zdobywca szczytów i… jedzenia (to po mamie, tej biologicznej). Swoje największe emocje wyraża burczeniem i zawijaniem ucha w trąbkę. Zdarza mu się zasypiać ugniatając i memłając kołdrę. Podobno jaki właściciel, taki pies – wewnątrz wieczne dziecko.
Jego życiowa dewiza? Gdziekolwiek idę, to biegnę!
Robinson
Robinson. Z tym imieniem wiążą się liczne podróże, wyjazdy, treningi, zawody, sukcesy małe i duże.
Zawsze dobra zabawa, ale też poznawanie się, pokonywanie swoich ograniczeń, współpraca i budowanie więzi.
Nauczył mnie cierpliwości i konsekwencji.
Znamy się długo (8 lat) – a on ciągle mnie zaskakuje. Pozytywnie.
Na co dzień spokojny i skoncentrowany. ZAWSZE chętny do pracy.
Smakosz nad smakosze. Uwielbia też frisbee (chwyta je i aportuje z niezwykłą dostojnością), długie leśne spacery, tarzanie się w śniegu, a wieczorami spanie przy moich nogach, gdy czytam.
* 1 grudnia 2014 r. Robin odszedł na wieczną służbę.